No więc po tylu latach znowu się zakochałem... :)
Wiedziałem, że Islandia mi się spodoba. Jestem przyrodnikiem, jestem fotografem - nie mogło więc być inaczej. Ale nie spodziewałem się, że w Europie zachodniej znajdę kraj, którego niektóre fragmenty przypomną mi najdziksze rozdroża Azji środkowej, a inne sprawią, że poczuję się jak... na księżycu :)
Pieć dni jeżdżenia i spania w samochodzie, jedzenia zupek chińskich, pięć dni odcięcia się od wszystkich problemów życia codziennego. Pięć dni ptaków i fotografii. Piękne dni. No ok, pogoda mogła być lepsza... ;)
Będę tu więc wrzucał jakieś islandzkie zdjęcia od czasu do czasu. Na pierwszy ogień idzie południowe wybrzeże - czarna plaża i przylądek Dyrholaey oraz okolice. A skoro czarna plaża, no to zdjęcia są czarno-białe. Miłego oglądania.